Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

foto1
foto1
foto1
foto1
foto1

Szkoła Podstawowa nr 2 im. Stanisława Konarskiego w Tarnowie

SP2 z drona

film o dwojce

21 maja 2013 r. uczniowie z klas IVa i Va wybrali się na wycieczkę do Kopalni Soli „Wieliczka” i do Parku Wodnego w Krakowie. Najpierw zwiedzali niezwykłe solne podziemia, by poznać historię wielickiej kopalni, a nawet „spotkać się” z jej opiekunem, czyli Skarbnikiem. Później przyszedł czas na relaks w nowoczesnym Parku Wodnym oferującym dzieciom mnóstwo atrakcji.

Sprawozdanie z wycieczki Bartosza Wiśnickiego z klasy V a:

Minęła klasowa wycieczka, panie miały fajny pomysł z wyjazdem do Wieliczki i Krakowa. Wiążą się z tym dniem miłe wspomnienia, które zamierzam za chwilę opowiedzieć. Skończyłem dzień zmęczony, ale szczęśliwy. Czuję radość z tego udanego dnia, który spędziłem z kolegami.

Najpierw pojechaliśmy do Wieliczki. Do kopalni schodziliśmy po schodach. Na dole było ciemno, na szczęście paliły się tam lampki elektryczne i można było zobaczyć, czy aby za chwilę nie uderzy się nosem w ścianę. Dostaliśmy quiz o kopalni, który trzeba było wypełnić. Przez większość drogi słuchałem, słuchałem i zapisywałem poprawne odpowiedzi. Pan przewodnik opowiedział nam o Skarbniku - duchu, który pilnuje kopalni. Potem przeczytał list od Skarbnika zapisany wierszem. Z tego co zrozumieliśmy, musieliśmy iść za jego wskazówkami, aby go znaleźć. Z początku myślałem, że to jakiś urzędnik podatkowy i będziemy mu musieli płacić za informacje. Potem jednak pan przewodnik pokazał nam w quizie odpowiedź na pytanie, kim Skarbnik jest. Nie było nic o urzędniku. Odetchnąłem z ulgą.

Chodziliśmy, słuchaliśmy, dowiadywaliśmy się tego i owego, i zaznaczaliśmy dobre odpowiedzi. No i oczywiście lizaliśmy ściany, bo pan górnik powiedział, że można. W końcu dotarliśmy do komory „Kazimierza Wielkiego”. Majestat pomnika wprost powalał na kolana, lecz to nie była najważniejsza rzecz, jaką zobaczyliśmy w tym miejscu. Odłożyłem quiz i podszedłem do zgromadzonych już na środku sali kolegów. Dostaliśmy polecenie. Mieliśmy wołać „Skarbniku, Skarbniku przyjdź do nas!” Po trzech nie najgorszych, lecz jakże głośnych próbach, pojawił się Skarbnik z siwą brodą i w długim, zielonym płaszczu. Duch kopalni wymyślił konkurs na toczenie podłużnych solnych brył. Drużyna, która by przegrała, miałaby wybrać spośród siebie chłopca, którego zamieniłby w bryłę solną i moglibyśmy go lizać [fuj!]. Na szczęście, lub też na nieszczęście dla solnych miłośników, konkurs skończył się remisem. Potem nasz duch jaskiń poszedł spać, a my wędrowaliśmy dalej.

Następnym przystankiem było kopalniane jezioro. Lizałem solną ścianę, a przewodnik objaśniał. Gdy skończył, mogliśmy zobaczyć, jak bardzo zielona jest woda w Kopalni Soli „Wieliczka”. Potem poszliśmy do kaplicy św. Kingi zrobionej w całości z soli, co mogło wydawać się niemal niemożliwe. Tak ogromny kościół wymagałby lat pracy. Zrobiliśmy tam zdjęcie grupowe i przeszliśmy do ostatniego przystanku – komnaty Skarbnika. W sumie nie chciałem go obudzić, lecz on przyjął nas z otwartymi ramionami i zorganizował dla nas konkurs ustny i sprawnościowy. Widać, lubi popatrzeć na męczące się w konkursach dzieci. Najpierw zadawał pytania dotyczące wycieczki i tego, co przewodnik objaśniał, potem rywalizowaliśmy z klasą czwartą w budowie kasztów, czyli drewnianych konstrukcji zabezpieczających strop kopalni. Gdyby od nas zależał los kopalni, to... ech! Dobra wiadomość to taka, że dobrze nam szło, zła, że.... przegraliśmy. Czwarta klasa była szybsza. Później czekał nas poczęstunek, czyli batonik i karton soku. Po „wystawnym posiłku” wróciliśmy do autobusu i pojechaliśmy na basen. Park Wodny w Krakowie jest sto razy większy i lepszy od tego w Tarnowie! Dlatego też dwie godziny spokojnie wystarczyły, żeby zorientować się, gdzie, co jest. Najpierw udałem się na „Wyspę piratów”. Było tam mnóstwo zjeżdżalni i jeszcze więcej przedmiotów pozwalających oblać wodą nieuważnego kolegę.

Krótko mówiąc, nie nudziło mi się na tej wyspie. Potem zobaczyłem zjeżdżalnię „Tornado” – od 12 lat, była więc w sam raz dla mnie. Wszedłem na górę. Można było zjeżdżać trzema rurami. Trafiła mi się zielona – pośrodku. Czekałem na swoją kolej, czas się dłużył, aż w końcu zaświeciło się upragnione zielone światło. Od razu pojechałem stromo w dół. Wiedziałem, że nie mogę się wycofać. Wyskoczenie byłoby samobójstwem. Wpadłem w sam środek olbrzymiego, plastikowego koła, teraz musiałem się tylko stąd wydostać. Zauważyłem wejście do kolejnej rury i znów zacząłem zjeżdżać. Po paru wybojach cały i zdrowy wróciłem do basenu. Wypróbowałem też inne zjeżdżalnie: krętą salamandrę, czerwoną mającą długość 200 m oraz czarną, wyboistą. Próbowałem uciec przed wessaniem do rwącej rzeki, która może się okazać niebezpieczną pułapką. Krótko mówiąc, po wyjściu z basenu byłem kompletnie wyczerpany.

Wycieczka się udała, mam nadzieję, że będzie takich więcej.

ZDJĘCIA

poznaj polske logo


Copyright © 2024 Szkoła Podstawowa nr 2 im. S. Konarskiego w Tarnowie Rights Reserved.